O nowej metodzie mycia włosów „Low Poo/No Poo”.
O nowej metodzie mycia włosów „Low Poo/No Poo”.
Jeśli prześledzimy historię okazuje się, że nie jest to nic nowego. W XVIII wieku w dobrym tonie było mycie włosów raz w tygodniu. Później, kiedy wynaleziono pierwszy szampon, częstotliwość mycia włosów wzrosła do dwóch tygodni. Ta moda trwała do lat 70. XX wieku, kiedy to modne stało się codzienne mycie włosów szamponami. Chociaż skład współczesnych szamponów jest o wiele lepszy niż tych sprzed dziesięcioleci, to jednak są zwolennicy mycia włosów bez stosowania szamponów.
„No poo” to skrót od słów no shampoo, czyli braku użycia szamponu do pielęgnacji włosów. Jest to metoda, która zaleca stosowanie naturalnych środków, które pomogą odzyskać włosom ich blask. Częste użycie szamponu dostępnego w sklepach wpływa na utratę sebum i zmniejszenie ich sprężystości. Dlatego zwolennicy metody „no poo” zalecają mycie włosów alternatywnymi środkami, jak soda oczyszczona, ocet jabłkowy, a nawet czysta woda.
Jak skutecznie umyć słowy metodą „no poo”?
Włosy należy zmoczyć ciepłą wodą i pamiętać, żeby nigdy nie używać gorącej wody do pielęgnacji włosów, nawet jeśli używamy szamponów! Gorąca woda wysusza skórę głowy i wzmaga pracę gruczołów łojowych, przez co włosy stają się bardziej podatne na przetłuszczanie. Po zmoczeniu włosów, należy nałożyć na głowę sodę. Przygotowujemy papkę w proporcji 1 łyżka sody oczyszczonej na 1 szklankę wody. Wcieramy ją w skórę głowy, a nie we włosy. Następnie płuczemy głowę letnią wodą z octem jabłkowy. Wmasowujemy ocet w skórę głowy i płuczemy po raz drugi letnią wodą. Soda oczyszczona może podrażnić skórę głowy. Jeśli jest ona uszkodzona przez szczotkę, podrażniona, takie mycie głowy może być bolesne. Jeśli sytuacja będzie się powtarzać należy zrezygnować ze stosowania sody oczyszczonej, którą można zastąpić innymi składnikami.
Jednak czy naprawdę ta metoda jest tak wspaniała dla naszych włosów, a przede wszystkim dla skóry głowy?
Otóż nie, warto też wiedzieć, że zanim dojdziemy do wprawy w takim myciu włosów, możemy napotkać na pewne problemy. Może się okazać, że po myciu sodą skóra głowy będzie podrażniona. Dzieje się tak, ponieważ soda jest substancją drażniącą. Mycie włosów bez szamponu nie jest tak proste, jakby się wydawało. Metoda mycia włosów „Low Poo” (do której wykorzystywane są szampony typu „Low Shampoo”) teoretycznie wykorzystuje zasadę – „podobne zmywa podobne”. Czyli jeżeli zanieczyszczenia włosów i skóry głowy są związkami tłuszczo pochodnymi (np. sebum, które występuje naturalnie na naszej skórze głowy) to można je zmyć substancjami lipidowymi (np. olejami). W praktyce nie jest tak, ponieważ zanieczyszczenia jakie pojawiają się na włosach i skórze głowy (chociażby kurz) nie są tylko tłuszczowe. Włosy potrzebują mycia odpowiednim detergentem – czyli szamponem zawierającym SPC (substancje powierzchniowo czynne, substancje które mają możliwość, oprócz rozpuszczania, również usunięcia poprzez związanie się z zanieczyszczeniami z powierzchni). W przypadku zasady „podobne zmywa podobne” mamy w zasadzie tylko do czynienia z etapem rozpuszczenia. W związku z tym osoby z np. problemem nadmiernego przetłuszczania włosów lub takie, które myją włosy i skórę głowy rzadziej niż codziennie, będą miały duży problem z dokładnym usunięciem zanieczyszczeń, co w efekcie może prowadzić do powstawania zbędnego depozytu i pogorszenia się jakości włosów i skóry głowy.
Szampon typu „Low”, niestety jest produktem, który ani dobrze nie umyje włosów, ani ich nie zregeneruje. Prawdopodobnie przy pierwszym zastosowaniu może okazać się dobrym produktem kosmetycznym zrobionym samemu w domu, ale każde kolejne użycie będzie gorsze (albo pozostanie depozyt z poprzedniego „niedomycia” i włosy zaczną się szybciej przetłuszczać albo szczególnie końce włosów mogą zacząć się przesuszać). Jest to powrót do tzw. szamponów 2w1 tylko z nową, bardziej modną filozofią, którą chętnie wykorzystują koncerny kosmetyczne.
Ostatnia kwestia marketingowa. Zgodnie z zasadą produkty „Low” powinny być bez siarczanów, parabenów czy silikonów, tymczasem w produktach L’Oreal występuje silikon. Dlatego czytajmy etykiety produktów kosmetycznych i nie dajmy się nabrać na piękne hasła reklamowe. Wykorzystujmy własną wiedzę, aby kupować kosmetyki jak najlepsze dla nas i dla naszej skóry i włosów.